wtorek, 20 lutego 2018

recenzja


na ekranie
Poza granicami zmysłów
6/6
Demon, reż Marcin Wron, prod. Polska/Izrael 2015, 94 min.

Piotr, nazywany przez bliskich Pytonem, przyjeżdża z Anglii do niezidentyfikowanego polskiego miasteczka, aby ożenić się z Żanetą. Wszystko zapowiada udane małżeństwo- wpływowy i prominentny teść, wyjątkowo piękna żona, obecność i bliskość przyjaciół. Tę idylliczną sytuację przerywa niespodziewane odkrycie. Sam Piotr, kopiąc w ogrodzie przyszłego domu rodzinnego, odkrywa szkielet nieznanej osoby. Od tego momentu młoda para ma do czynienia z coraz większym niepokojem, bo pewne paranormalne zjawiska niepokoją weselny bankiet.
Tak rozpoczyna się Demon, ostatni film w reżyserii Marcina Wrony, w kinach od 15 października 2015 r. Tę polsko-izraelską produkcję mogą obejrzeć i podziwiać miłośnicy różnych gatunków. Z jednej strony ci, którzy uwielbiają akcję pełną napięcia, mogą tu znaleźć wszystkie podstawowe elementy dreszczowca i horroru. Z drugiej strony, w tym scenariuszu napisanym na motywach dramatu Przylgnięcie Piotra Rowickiego, mogą gustować także pasjonaci tajemniczych relacji między widoczną a niewidoczną rzeczywistością. W efekcie, żydowska tradycja dybuka odgrywa w rozwoju akcji filmowej istotną rolę. Chodzi o ideę, że nieszczęśliwe dusze zmarłych mogą ingerować w sferze żyjących, wstępując w ich ciała. W tym sensie, gra Itay Tirana, czyli filmowego Piotra, okazuje się wyjątkowo ekspresywna, szczególnie ze względu na to, jak wyraża wewnętrzne rozterki jego postaci. A to nie jest wszystko. Ten film można skojarzyć z drugą prozą teatralną. W tym przypadku, skojarzenie jest czysto polskie, bo automatycznie, pomimo że nieumyślnie, widz łączy Demona z Weselem Wyspiańskiego. Akcja rozwija się na tym samym tle weselnym, w obydwóch dominuje element niematerialny, w obu przypadkach obok bohatera są postaci, które komplikują rozumienie historii.
Ostatecznie Marcinowi Wronie udało się stworzyć film głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze, ale równocześnie taki, który wyraża uniwersalną treść. W efekcie problem pamięci i odpowiedzialności nie dotyczy tylko polskiej relacji z utraconym przedwojennym światem Żydów, ale każdego z nas. O czym powinniśmy pamiętać, przy stawianiu tego nieuniknionego pytania.
Andrea Baudone






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz